czwartek, 4 lipca 2013

dwujęzyczność

Szymon od jakiś 4 miesięcy chodzi na kilka godzin dziennie do childminder 
(childminder to legalna opiekunka do dzieci prowadząca formę przedszkola we własnym domu. W przeciwieństwie do niani, która jest zatrudniana przez pracodawcę (rodzica/opiekuna), childminder jest samo zatrudniona. Oznacza to, że to ona, a nie rodzic jest odpowiedzialna za swoje ubezpieczenie i rozliczenie podatkowe, a także za urlop, zwolnienia chorobowe itp.)

Chyba wszyscy wiedza, że małe dzieci chłoną wszystko jak gąbki - języki, nowe umiejętności przychodzą im bardzo naturalnie.
I wiedziałam po rozmowie z "nianią" że Smyk wszystko rozumie (my w domu mowimy do niego tylko po polsku) i wykonuje polecenia, ale nie wiedziałam, że jego pierwszym angielskim słowem (polskim zresztą też) będzie słowo 
NO!

I teraz od kilku dni moje małe Bobo chodzi to po domu, to po podwórko i powtarza jak mantrę:  
 no, no no, no...


nie jest łatwo być mama tak młodego buntownika... jejku co to będzie za kilka lat, 
ale jakie słodkie jest to "noł" w jego wydaniu ohhhh i ahhh ;)

Szymon idziemy za rączkę - No,
Szymon nie wkładaj tam reki - No,
Szymon chcesz coś jeść? - No...
można tak w nieskończoność ;)

ściskam

8 komentarzy:

  1. jak pilnowałam w niemcach 18 miesięczniaka to jego ulubionym słowem było "nań :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas jest TA (Dziękuję- forma bardzo popularna u dzieci i nie tylko w szkocji) TA TA to również nasze pa pa. W domu Tata to tata i tak ciągle. Podaje coś - Ta , bierze ta. Woła ta ta, chcę iść na zewnątrz Ta Ta. Ktoś wychodzi z domu Ta Ta i bądź tu mądry. Wolała bym no

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe... to sie usmialam :)
      Wiem o jakie "ta" ci chodzi i faktycznie może podnieść ciśnienie ale w wykonaniu Kaja na bank jest super!!

      Usuń
  3. Zapewne pięknie akcentuje jak prawdziwy anglik;)

    OdpowiedzUsuń