poniedziałek, 31 grudnia 2012

the best year ever

To był najlepszy, najfajniejszy, najpełniejszy wzruszeń, najradośniejszy rok w naszym życiu!
 Jestem tego pewna! 







Życzymy Wam:
Wiele radości i miłości, sukcesów i pomyślności,
niech Wam zdrowie dopisuje, a niczego nie brakuje w 2013 roku!!!!!

poniedziałek, 17 grudnia 2012

DIY #1

Zdolności specjalnie nie mam,  patrząc na inne blogujące mamy powinnam siedzieć cicho, 
ale coś tam zrobić chyba potrafię...

Dziś będzie odsłona kartek świątecznych:

potrzebujemy:
- kolorowe kartki
- farbki
- pędzle
- stopa naszego Bobo

zaczynamy:



Aaaaa! Brałam udział w wzmiance Mikołajkowej :)
Prezenty dostaliśmy od Żanety i Mateuszka z kanału tere fere kuku 


Normalnie piękne rękodzieła (mówiłam, że inne mamy są mega zdolne!)
:) 
były jeszcze łakocie, ale nie dotrwały do sfotografowania, 
łasuch mama pochłonęła :)



wtorek, 11 grudnia 2012

ciepłe rączki

Coraz zimniej i coraz zimniej... brrr 
Nigdy nie bylam fanka zimy bo zawsze marzną mi rece...
ale znalazłam na to sposób :)  
znaczy się znalazła An, a dokładniej jej Mikołaj ;)
ja tylko zgapiłam 


Mufke kupilam na ebay- no neme,
 przyszła dziś z samego rańca i od razu została użyta :)
miłość od pierwszego użycia, uwielbiammmmm

W UK może nie ma takich mrozów jak w Polsce, ale uwierzcie, że 0 stopni jest już naprawdę odczuwalne ze względu na inna wilgotność powietrza... brr...

Dla Bobo nie ma większego znaczenia jemu zawsze ciepło!

 
ściskamy cieplutko
:*


środa, 5 grudnia 2012

ciasteczka dla Świętego Mikołaja

W USA i Kanadzie jest zwyczaj, że dzieci przygotowują dla Świętego Mikołaja talerz
ciasteczek i szklankę mleka,
 kiedy zawita, będzie miał coś na ząb :) 
Wspaniały zwyczaj,
a że my czekamy na Mikołajka jutro to ciasteczka też już są :)
SKŁADNIKI:
  • 1/2 kg maki
  • 1 masło roślinne 
  • 1/2 szklanki cukru pudru
  • 2 jajka
  • 1 żółtko
  • (ja dodałam jeszcze 2 łyżeczki śmietany- bo coś się ciasto nie chciało siebie trzymać) 

PRZYGOTOWANIE:
  • Wszystkie składniki dokładnie mieszamy, 
  • Formujemy kule i odkładamy na godzinę do lodówki,
  • Nastawić piekarnik na 180C
  • Stolnice posypać mąką, wyjąc ciasto z lodówki i rozwałkować na grubość 3-4mm,
  • Foremką wykrawać ciasteczka i układać na blasze
  • Piec 18-25min, aż się ładnie zarumienią
  • W międzyczasie przygotować druga blachę ciasteczek (u mnie wyszły 3!)
  • Ostudzić i można ozdobić (ale nie koniecznie)- tak czy siak są PYCHA!



Yummy!

sobota, 1 grudnia 2012

and the winner is...

Losowanie candy u Szymek rules


losujemy, losujemy, losujemy...
masz mama :D


kubek i książeczka leci do...


GRATULACJE!

Poproszę o kontakt na maila:

kossakowskai@gmail.com

piątek, 23 listopada 2012

Pierwsze koty za płoty!


No nie...
ja z Bobo cale 9 miesięcy przed i po urodzeniu,
a on mi takie numery wykręca?!?


 

Coz więcej rzec... czekamy na "mama".

PS. Słyszałam o przesadzie ze jak powie "tata" to kolejne dziecko będzie chłopcem, 
jak "mama" to dziewczynka...
heh...,
 ciekawe czy się sprawdzi ;)


poniedziałek, 19 listopada 2012

Torebkowo

Nowa zabawa!
Yehhhhh!

Według  Matrioszka Studio: "Jest tylko jedna zasada zdjęcie zawartości musi być zrobione spontanicznie, bez porządkowania, wyrzucania papierków z cukierków itp."
 
Odkąd wróciłam do pracy jestem posiadaczka dwóch toreb :) a tak dokładniej rzecz ujmując to odzyskałam swoją torbę (ta druga zdecydowanie należy do Szymona!)
Dzisiejszy post będzie o tej mojej, a w kolejnej odsłonie pokarze torbę Syna- a co!  hehe

 Zaczynamy:

  • Portfel
  • Pacynka na palucha "na czarną godzinę" jakby Bobo płakał (nie wiem co to robi w tej torbie)
  • Książka Sylwia Chutnik "Mama ma zawsze racje"- naprawdę polecam!
  • Notesik
  • Klucze x2
  • Żel antybakteryjny
  • Chusteczki
  • Paseczki z perfumami, testery czy jakoś tak
  • Długopis
  • Dezodorant
  • Jakieś promocje i śmieciuchy
  • Rękawiczki
  • Kosmetyczka

  • Lusterko
  • Miniatury perfum (jeszcze nigdy ich nie użyłam, a są od X- czasu w kosmetyczce)
  • Gumki do wlosow
  • Pędzel
  • 2x kredki do oczu
  • Krem do rąk
  • Znów miniaturki perfum
  • Podklad (przelany do malego pojemniczka)
  • Wsuwki
  • Chusteczki do chigieny intymnej
  • Róż
  • Balsam do ust
  • Plasterki

Moja torba to balenciaga motocycle bag.

Do zabawy zapraszam wszystkich :)

piątek, 16 listopada 2012

9 miesięcy za nami

Noooo... kolejny miesiąc za nami... Szok!



Bilansik:
  • rozmiar ubranek nadal 6-9 mies, jak i 6-12 mies
  • rozmiar buta: 19
  • pierwsze słowo zdecydowanie brzmiało jak TATA...
  • Szymek je już wszystko- dosłownie i w przenośni :)
  • w dalszym ciągu pije mleko mamusi i mleko modyfikowane 
  • śpi u siebie w łóżeczku i chyba nawet je woli, u nas czasami płacze (jak w nocy mama przyśnie podczas karmienia) uspokaja się u siebie :)
  • chłopczyk stoi jak dąb :) cały czas się jeszcze podpiera, ale coś czuje że już chwila moment :)
  • uwielbia spacery i swoja czerwoną furę
  • kawaler potrafi tańczyć... normalnie w szoku mama jest, a melodia  Gangnam Style i to hit nad hitami, Beyonce też mu nieźle wpada w ucho:)
  • stan zębów powiększa się sukcesywnie :) obecnie jest- 2 jedynki na dole i jedna na gorze :)

 A co u mamy...
już w pracy pełną parą... nie jest aż tak źle, chociaż ponarzekać bym mogla :) 
Coraz mniej czasu mam na wszystko, ale owocuje to tym że jestem o wiele lepiej zorganizowana...
Synuś  rozpoznaje mamunie i dostaje szalu radości- wiec wszystko gra i burczy :)

wtorek, 6 listopada 2012

Podaj dalej – Liebster blog

Blogowa spowiedź trafiła do mnie
Bardzo dziękuję za nominację blogowej koleżance – Malgo i Mamade
ZASADY:
Zabawa polega na odpowiedzi na 11 zadanych pytań, a następnie wytypowanie kolejnych blogów, które udzielą odpowiedzi na wymyślone przez nas pytania.
Nie nominujemy osób, od których otrzymałyśmy wyróżnienie.
Informujemy o nominacji wytypowane blogi

Pytania Malgo:
1. wino czy wódka?
Zdecydowanie wino... wódki nie znoszę!
2. ulubiona restauracja
Cafe Rouge ;D
3. ulubiony film
"Kogel Mogel" od zawsze :)
4. wakacje w Polsce czy za granicą?
w Polsce
5. pies czy kot?
Zwierzęta to raczej nie moja bajka ale jak mam już wybrać to pies.
6. tort czy marchewka?
Marchewka... wole sama do czegoś dojść!
7. basen czy siłownia?
Siłownia chociaż basen tez, ale raczej letnia pora!
8. tenis czy piłka nożna?
Tenis
9. córeczka czy syn?
Synuś zdecydowanie teraz ale na córcie tez przyjdzie czas :)
10. ulubiony serial
Brak...
11. miasto czy wieś?
Wieś
 
Pytania Mamade:
1. Ulubiona książka.
"Jeździec miedziany" Simons Paulina
2. Ulubiony utwór muzyczny.
 Nie mam ulubionego...
3. Film w domu czy w kinie.
W kinie
4. Napoje z cukrem czy bez cukru?
Bez cukru
5. Ulubiona kuchnia.
Francuska
6. Wino białe czy czerwone?
Białe
7. Oglądanie tv czy długi spacer?
Zależy, ostatnio spacer :)
8. Jazda na rowerze czy jogging?
Rower mimo ze teraz biegam ;/
9. Góry czy morze?
Góry
10. Włosy długie czy krótkie?
Długie mimo ze to nie wygodne ;/
11. Strój wygodny czy elegancki
Wole wygodny ale niestety w pracy obowiązuje mnie elegancki ;/ 

Czas na moje pytania;
1. Ranny ptaszek czy nocny marek?
2. Książka czy film?
3. Trzy przedmioty bez których się nie ruszasz z domu?
4. Kim chciałaś być w przyszłości będąc dzieckiem?
5. Kawa czy herbata?
6. Bałaganiara czy pedantka?
7. Jaki jest Twój styl (mam na myśli ubiór)?
8. Twój wiek :) ?
9. Najbardziej szalona rzecz jaka zrobiłaś w życiu?
10. Wolny czas w domu odpoczywając czy aktywnie?
11. Ulubiona potrawa?

Nominowani :) - powinno być ich 11, ale już tak wiele z Was odpowiedziało na ta zabawę, że  starałam się nie powielać osób :)


Zapraszam do zabawy!


sobota, 3 listopada 2012

Mama wraca do pracy...

Moja godzina "zero" zbliża się naprawdę dużymi krokami...
przecież jeszcze niedawno byłam w ciąży...
a tu już trzeba wracać do pracy- chlip chlip

Zewsząd słyszałam, że czas szybko leci, ale te 9 miesięcy to normalnie przegięcie...
pobiłam rekord "największej prędkości swobodnego lotu" 
- Felix Baumgartner może mi buty czyścić!

Kto lepiej ode mnie zajmie sie moim Bobo... NIKT! NIKT! NIKT!

Co prawda przyleciała do nas Teściowa- ona ma jakieś swoje metody wychowawcze, ale one mi nie podchodzą... uhhh normalnie temat rzeka... ale nie o tym miał być post :)

Z jednej strony czuje wewnętrzne podniecenie, że to już, że wyjdę "do ludzi", że będą inne tematy niż konsystencje kupek, rozmiary pieluch, alergie uczulenia itd...! 
Jednocześnie mam też jakiś taki strach, że jak to będzie po takiej przerwie...  wiem, że w pracy zmieniło się naprawdę dużo, łącznie z szefem...

Przed odejściem na macierzyński nie wiedziałam jak se "poradzę" z taka ilością "wolnego" czasu- hehe jak się myliłam... bywały dni że nie było czasu ugotować obiadu :) 
Teraz mam opanowany tzw. rytm dnia, co bardzo ułatwia nam życie. 
Jeszcze trzeba popracować nad wstawaniem Szymka bo godzina 5 rano (w lepsze dni jest to 6!) jednak to trochę za wcześnie... a jak słyszę od innych mam, że ich dzieci wstają o 8, albo i później to mnie z zazdrości aż skręca ;p
No ale nie od razu Rzym zbudowano... wszystko pomalutku :)

poniedziałek, 29 października 2012

Wszyscy maja candy, mam i ja :)

Zainspirowana ilością CANDY na innych blogach też zapragnęłam stworzyć coś u siebie :)
Mikołajki zbliżają się wielkimi krokami wiec mam małe upominki dla jednej z Was, do wygrania kubek "MUM RULES", książeczka z angielskimi piosenkami (rymowankami) i oczywiście candyyyyyy...

Zasady:
1. Należy zgłosić chęć udziału w rozdaniu  komentarzem pod niniejszym postem.
2.  Udostępnić banerek na swoim blogu:




3. Będzie nam  bardzo milo jak osoba będzie obserwatorem naszego bloga :)
4. Zgłoszenia są do końca  listopada, losowanie 1 grudnia i miejmy nadzieje że gadżety dotrą na Mikołajki :)

To jak, wchodzicie w to?

czwartek, 25 października 2012

Mama rządzi!

Myślę, że każdy rodzic pragnie dla swojego dziecka szczęśliwego dzieciństwa jak i dobrego startu w dorosłym życiu.
Po przeczytaniu MASY książek typu poradnikowo- wychowawczych myślałam, że już wszystko (no może dużo będzie lepszym okresleniem) wiem.

Od początku.

Jeszcze przed ciążą, a nawet w czasie jej trwania miałam w głowie swój idealny model matki (jaka być powinnam)... 
uhhh jak szybko życie zweryfikowało wyobrażenia...
choć nie powiem, staram się być twarda.
Po porodzie miałam "listę" rzeczy / zachowań, które będę starała się wdrążyć w nasze życie, a które absolutnie nie będą dopuszczalne... miałam na myśli  na przykład: korzystanie z metody BLW, nienoszenie Szymka "za dużo" na rekach, niedawanie mu smoka, absolutny zakaz  podawania słodyczy, zakaz spania z nami w jednym łóżku itp itd (na pewno nie jedna z Was też miała / ma taki swój dekalog)...
Teraz odnoszę wrażenie, że popełniam wszystkie możliwe błędy wychowawcze :) całe szczęście po rozmowie z innymi matkami "po fachu" wiem, że nie ja jedna mam takie dylematy... nie ja jedna poddaję się w nocy i kładę Smyka obok nas... nie ja jedna wiedząc, że nic złego się nie dzieje, a on wymuszonym płaczem prosi nas o wzięcie na ręce poddaje się i to czynnie... (cześć rzeczy jednak twardo trzymam w ryzach i nie popuszczam),

a przecież nie tak miało być!
Czy to znaczy ze jestem słaba, a może że nie chce dobrze dla mego dziecka...

Do tego posta nakłoniła mnie książka "Bojowa pieśń tygrysicy" Amy Chua, mówiąca "dlaczego chińskie matki są lepsze", która wywołała prawdziwą burzę w Stanach Zjednoczonych. Sama książka została okrzyknięta najbardziej kontrowersyjną książką roku 2011.

Amy Chua jest Chinką. Od urodzenia mieszka w Ameryce, mimo to, bardziej niż Amerykanką, czuje się Chinką. Zwłaszcza w kwestii wychowania dzieci, do której, jak większość Chinek, podchodzi niezwykle ambitnie, a czasem wręcz - egoistycznie. Już na samym początku informuje nas, czego nie wolno robić jej córkom - nocowania i bawienia się u koleżanki, grania w szkolnym przedstawieniu, oglądania telewizji czy też - dostawania ocen niższych aniżeli szóstka. W swoim postępowaniu, Amy nie dostrzega niczego złego. Jej zdaniem "chińska matka", która zrobi i poświęci wszystko, aby jej dziecko stało się geniuszem pod każdym względem jest lepsza od "zachodnich rodziców", którzy są leniwi i tylko proszą, aby dziecko się starało.


  Sama słyszałam wiele historii o matkach zakazującym swoim dzieciom niemalże wszystkiego. Osobiście znam dziewczynę która (teraz piastuje bardzo wysokie stanowisko) przeklinała za młodu swoich rodziców (imigrantów z Chin). Którzy ciągle kazali jej się skupiać na osiągnięciu najlepszego (nie na jej możliwości, tylko najlepszego w dosłownym znaczeniu). 
Pamiętam też Azjatów ze studiów którzy patrzyli na mnie z niedowierzaniem jak im mówiłam, że skopiowałam coś z internetu w swoim semestralnym eseju. 
Z jednej strony dziwiły mnie ich opowieści, ale z drugiej zazdrościła im tego co osiągnęli, jakby nie patrząc ciężką pracą.

Teraz  z perspektywy matki chciałabym dla Szymka wszystkiego co naj naj,  jednak zdecydowanie nie za wszelka cenę! Od dziecka owszem trzeba wymagać, ale trzeba pozwolić być też dzieckiem.  Tak wychowali mnie moi rodzice i ja też będę się starała taki model utrzymać!
Jak nic, znaleźć ten "zloty środek"- powiedziała zachodnia matka...

:p

poniedziałek, 22 października 2012

Miała być farma, a wyszedł park :)

Oh jak ja strasznie chciałam pojechać na taka dyniowa farmę. Nawet znalazłam w necie gdzie i jak trzeba jechać... 
i się nie udało się...
mąż uświadomił mnie, że to około 2h drogi w jedna stronę, a pogoda w UK ostatnio nas nie rozpieszcza i nie wiadomo co nas tam zastanie,
wiec zamiast ...


były zakupy w Lidl'u i wycieczka do pobliskiego parku :)
gdzie tez było cool


... później małe zawody miedzy mamą, a tatą w wycinaniu dyni (myślałam że to jest trochę prostsze), niestety nie mamy zdjęć z tej batalii, ale to może i dobrze- hehe nasze narzędzia pracy były naprawdę mało profesjonalne ;/
a przecież liczy się efekt :)


i  foty, które groziły poparzeniem... 
Szymon koniecznie chciał zajrzeć do środka co tam się tak świeci i dlaczego to takie cieple... 
jakoś się udało bez gaśnicy:) 
mamy kilka naprawdę fajnych zdjęć, co będzie na bank fajną pamiątką dla Smyka jak podrośnie :)


sobota, 20 października 2012

nosidelka, chusty...

Człowiek uczy się cale życie...
Jeszcze przed zajściem w ciąże strasznie podobały mi się mamy i tatusiowie noszący Bobo w chuście, czy w nosidełku. Pod koniec ciąży nawet zaczepiłam parę i wypytywałam co, jak i czy warto (tu chodziło o chustę), zachwalali wygodę i bliskość z dzieckiem bla, bla, bla... sama na chustę się nie zdecydowałam, dziś może trochę żałuję,
ale nadrabiam nosidełkami :) na chwile obecna posiadam trzy sztuki (jak na 8 miesięcznego kawalera to niezła kolekcja) hehe 
i tu dowiaduje się ze nosidełko nosidełku nie jest równe (mam dwa rodzaje, to wiem co mowie: jedno typu "kangurowego"- samo złoooo i dwa ergonomiczne). Te pierwsze dostaliśmy "w spadku po dziadku" i użyliśmy dosłownie dwa razy- szybko zorientowałam się, że to nic dobrego dla mego chłopca, to raczej rodzaj "zawieszenie" dziecka i ma bardzo mało wspólnego z wygodą i zdrowiem zarówno malca jak i nas.


W takim nosidełko ciężar dziecka spoczywa wyłącznie na barkach rodzica, ciąży na wysokości szyi, barków oraz krzyża. Dziecko znajduje się w niebezpiecznej pozycji dla  swego kręgosłupa (mam na myśli jak siedzi przodem do rodzica), które może spowodować nieprawidłowy rozwój jego fizjologicznych zaokrągleń.

Natomiast w nosidełku ergonomicznym maluch podtrzymywany jest zupełnie inaczej, oparty jest o ciało rodzica, jego ciężar inaczej się rozkłada, dzięki czemu naszacy go nie odczuwa bólu pleców ani ramion. Również sposób noszenie dziecka tzw. okrakiem minimalizuje problem z bioderkami.
 
Szymek też uwielbia te nosidełka- bardzo się w nich relaksuje i szybko zasypia. Mamy super sposób aby później przełożyć go do łóżeczka, stosujemy zasadę z serialu FRIENDS "hug and roll".
Polecam naprawdę działa :) hehehhe

Oczywiście nie dajmy się zwariować, zapewne każde nosidełko, czy chusta posiada swe wady i zalety, zwolenników jak i zagorzałych przeciwników.  Ja ze swoich jestem strasznie zadowolona i korzystam dosyć często.
Jeśli ktoś by się pytał dlaczego mamy dwa tego samego typu, to odpowiedz jest prosta: miedzy mną, a mężem jest jakieś 35cm różnicy i kupiliśmy ze względu na wygodę, aby nie zmieniać cały czas szelek czy pasa... no i ja chciałam bardziej "kobieca" wersje ;p bo przecież nosidełko to także fajny gadżet i dobiera się do osoby noszącej, prawda?


wtorek, 16 października 2012

bilans 8 miesięczniaka

Jak ten czas szybko leci...
Jeszcze se ostatnio przypominałam jak byłam w ciąży (mam na myśli dokładnie rok temu o tej porze), a tu proszę mój Szkrab ma już 8 miesięcy!!!!!

 

Z tej okazji zrobimy mały bilansik, podsumowanie:

  • rozmiar ubranek 6-9 mies bądź 6-12 mies zależy od firmy (nie skłamię jak powiem, że niektóre koszulki jeszcze pasują w rozmiarze 3-6 mies)
  • rozmiar buta: 18,5
  • waga: 8,64 kg
  • za bardzo się z Szymkiem jeszcze nie dogada, ale jak by nie było mówi już trochę w swoim języku, co jest mega zabawne i słodkie :)
  • w dalszym ciągu stosujemy metodę BLW którą Szymek uwielbia! Ma już wyrobiony gust, jak nic, cześć produktów bardzo umiejętnie omija jego buźkę, a cześć bardzo sprawnie wpada do otworu gębowego- i ja wiem, że to nie jest przypadek
  • pije mleko mamusi i mleko modyfikowane (mix z przewaga mm), a tak poza to tylko wodę,
  • od poprzedniego miesiąca, coraz lepiej wychodzi mu raczkowanie (powiem nawet, że jest mistrzem w swojej klasie- hehe), odległości z pokoju do pokoju czy kuchni pokonuje w mgnieniu oka! Stawanie też już dużo pewniej mu wychodzi jak w zeszłym miesiącu i zaczyna rozumieć powagę prawa grawitacji :)
  • najlepsze zabawki to te których nie wolno- czyli piloty, telefony, kable od ładowarki etc.
  • uwielbia jak tatuś wraca z pracy, normalnie oczy mu się świecą jak na świątecznym drzewku światełka :)
  • bardzo lubi przebywać na zewnątrz i dla niego nie ma większego znaczenia jaka jest pogoda :) jest przecież osłonka przeciwdeszczowa... zakładamy na furę i jazdaaaa
  • i wybił się już pierwszy ząbek, a nawet przebija się drugi (zdjęcie poniżej) -nie było tak źle jak opowiadały inne mamy- ale lepiej nie chwalić bo jeszcze kilkanaście sztuk przed nami.

piątek, 12 października 2012

karta biblioteczna

Od dziś mój mały Zuch został członkiem biblioteki,  ale to nie byle jakim członkiem tylko dołączył do klubu "Bookstart bear club". 
Otrzymał swoja własną kartę biblioteczna i tzw. paszport czytelnika (a dokładniej bywalca biblioteki ;)) w którym przy każdej wizycie w bibliotece, czy na zajęciach takich jak np. parents group, pleaygroup, etc. będzie zbierał pieczątki. Po zebraniu odpowiedniej ilości otrzyma kolejne certyfikaty bądź też inne gadżety :)


Wszystko dlatego, że mamie skończyły się książki do czytania i postanowiła zapisać się do czytelni. Tam jedna z pracownic dorwała nas i bez dłuższego przekonywania namówiła na dołączenie do wspomnianego klubu :)

Później poszliśmy na plac zabaw i Szymcio pierwszy raz bujał się na huśtawce... jupppi 
jaka radość była SZOK!!


Taka mala rzecz, a jak cieszy, oj!

wtorek, 2 października 2012

bursztyn vs ząbkowanie

Usłyszałam o koralikach z bursztynów przy którejś wizycie z Szymkiem u lekarz. Później wspominała mi o tym znajoma. Następnie sama zaczęłam szukać, czytać i... stosować :) 

To wcale nie są takie sobie zwykle koraliki to gryzak!

W necie znalazłam, że bursztyn z którego wykonane są takie gryzaczki powstaje od  45 milionów lat. Zawiera kwas bursztynowy o wszechstronnym działaniu. Od dawna bada się wpływ tej kopalnej żywicy na organizm człowieka. Odkryto miedzy innymi, że kwas bursztynowy działa jako biostymulator, to znaczy że pobudza system nerwowy, reguluje prace jelit jak i nerek. Jest również środkiem przeciwzapalnym i antytoksycznym. Łagodzi bóle dziąseł w okresie ząbkowania. Wtedy ślina dziecka staje się kwaśna, ten kwaśny odczyn możne zostać wchłonięty przez bursztyn.
Na początku wydawało mi się dziwne zakładać "korale" dla chłopca dla dziewczynki jest świetne, ale chłopiec... Po chwili se pomyślałam skoro ma to pomóc i ukoić ból mego chłopczyka, trudno "niech se ludzie gadają", a mój Szymek będzie chodził w "koralach".

Pierwszy sznur dostaliśmy od znajomych M. z Kołobrzegu wiec bursztyn pełną gęba. 100% bursztynu w bursztynie- hehe tak nam mówili... Co prawda nie jest to taki sznur o jakim myślałam i jakie widziałam w necie. Dostaliśmy po prostu coś raczej dla mamy :) ale mama się podzieliła :)
Mam na myśli, że te kamyczki są raczej płaskie, a nie okrągłe i w pełni gładkie, ale  Szymon świetnie se radzi z każdą forma złotego kamienia.


Maluch to pokochał, więc kupiłam kolejne naszyjniki, a że się nie mogłam zdecydować na kolor to kupiłam dwie pary, a co! Niech ma :) 






Szymcio prawie się z nim nie rozstaje. Łańcuszek jest bezpieczny, nie rani skóry, ponieważ każdy kamień jest odpowiedni oszlifowany, a między kamykami jest supełek, aby zmniejszyć ryzyko połknięcia.

U Szymcia już czuć dolną jedynkę... może nawet i ją widać (jednak nie jest On skory do pokazywania, a ja nie za bardzo chce tam na siłę zaglądać), nie jest to jeszcze pełen okaz wiec czekamy  z M. cierpliwie na zębaty uśmiech :)






niedziela, 30 września 2012

Car boot sale

Leniwa niedziela,
pogoda całkiem spoko jak na koniec września z tym że trochę zimno. Ze znajomymi postanowiliśmy pojechać na car boot sale (wyprzedaże, pchli targ- jak kto woli).
Nie mieliśmy konkretnej "listy zakupów", ale od jakiegoś czasu (jak Szymon zaczął sam wstawać) chodził mi po głowie chodzik...
I tu się pochwale :)


Oczywiście że nie chce go używać już, ale może się przydać za jakiś miesiąc, czy jakoś w okolicach świat, tym bardziej że zapłaciliśmy za niego £2!!! Cena sklepowa to jakieś £25.


Później poszło za ciosem i kupiłam jeszcze kilka moim zdaniem bardzo fajnych i jakże niezbędnych dla rozwoju mego Malucha zabawek- hehe (mimo iż obiecałam sobie, że już nic z zabawek dla Bąbla nie kupie).

Bilans zakupów jest taki, że nie kupiłam nic dla siebie, a dla Szymona 4 zabawki :) Jak na razie się tymi zabawkami bardzo interesuje- nie wiem jak długo to potrwa, ale na razie jest OK.

Aha! Kupiliśmy jeszcze zwykły stary pilot do DVD (taki zabawkowy się nie sprawdził). Młody, aż się trzęsie aby nasze piloty wsadzać do buzi.
I tu niespodzianka, rozczarowanie! Jak jest pozwolenie na zabawę danym przedmiotem to już nie jest on taki cool!



PS. Na dolnym zdjęciu z lewej strony widać pierwszy siniak Młodego,
chciał przesunąć stół...  głową!!!

poniedziałek, 24 września 2012

Czym skorupka za młodu nasiąknie...


Książki, książki, książki... to jedna z moich wielu miłości.

 I coś czuje że mały podłapie pasje czytania. Bardzo dużo czytałam w ciąży, teraz maluch też daje mamie poczytać. Czasami wydaje mi się że on mnie dosłownie naśladuje. Rozkłada swe książeczki dookoła i je przekłada, smakuje (to bardzo ważne jak książka smakuje) etc.
 

Wcześniej trzymaliśmy książeczki dla Szymcia w odległości ok 30cm od oczu. Miałam wrażenie, a nawet jestem przekonana, że działały na niego jak rodzaj jakiegoś uspokajaczka! Serio!
Nawet teraz jak marudzi z niewiadomych przyczyn to książka dobra jest na wszystko. Hitem są książeczki biało czarne (stymulacja wzroku) i super extra są książeczki z lusterkiem :)



Szymon love it!




środa, 19 września 2012

Podróże małe i duże


Ponad dwa miesiące temu polecieliśmy z Szymciem do Polski... Jejku jak ten czas zleciał. Ile maluch się nauczył, to jego :) już sam siedzi, raczkuje, wstaje, ogólnie mały KASKADER i BŁYSKAWICA w jednym nawet "gada" dużo, dużo więcej, ogólnie jest bardzo słodki mimo iż wciąż bezzębny!

W minione miesiące byliśmy w Białymstoku, Kołobrzegu, Berlinie i Dunkierce! Czy polecam podroze samochodem z takim malym brzdacem? Sama nie wiem mam dość mieszane uczucia. Droga z Bialegostoku do Kołobrzegu minęła naprawdę spoko, podobnie do Berlina. Z kolei z Berlina do Dunkierki okropna w myślach przeklinałam siebie za pomysl takiego podróżowania... Tata, ja i maly sie meczylismy strasznie, ale teraz wiem ze to odcinek drogi był zbyt długi, bo do Londynu znów juz było ok :)